Nauka XXXI. Zakończenie nabożeństwa majowego

Nauka XXXI. Zakończenie nabożeństwa majowego

Nauka XXXI. Zakończenie nabożeństwa majowego

Na niedługi czas przed Swoją męką i śmiercią udał się Pan Jezus na górę Tabor, wziąwszy ze sobą Piotra, Jakóba i Jana — i przemienił się przed nimi, jak nam opowiada Ewangelja św. Oblicze Zbawiciela zajaśniało, jako słońce, a szaty Jego stały się białe, jak śnieg, po obydwóch zaś stronach ukazał się wielki zakonodawca narodu żydowskiego Mojżesz i prorok Eljasz.

Apostołowie popadli na ten widok w zachwyt niebiański, a Piotr rozradowany odezwał się do Pana Jezusa: ,,Panie, dobrze nam tu być, uczyńmy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eljaszowi jeden“.

W dniu dzisiejszym kończy się tak piękne, a tak rzewne nabożeństwo majowe, które duszom wiernych czcicieli Marji sprowadziło tyle łask i roz­weselało serca nasze widokiem niezmiernej chwały, potęgi i mocy Najśw. Marji Panny.

Jak niegdyś Piotr św. na widok Przemienienia Pańskiego zawołał: „Panie, dobrze nam tu być, uczyńmy tu trzy przybytki”, tak i my w rozrado­waniu serdecznem zawołajmy w dniu dzisiejszym: „Matko ukochana i Pani nasza, dobrze nam było z Tobą, więc przejęci głęboką miłością i wdzięcz­nością, pragniemy Ci uczynić w sercach naszych nigdy niemilknący przybytek czci i chwały”.

Wiemy o tem dobrze, że w niebie zajmuje Boga-Rodzica Dziewica obok tronu Bożego naj­bliższe miejsce, wywyższona ponad chóry anielskie, przyodziana blaskiem najwyższej czci i chwały.

Więc nic dziwnego, że największą radością i pragnieniem dusz i serc katolickich jest wychwalać Marję, błogosławić Ją, śpiewać ku Jej czci hymny radosne, bo wiemy o tem dobrze, że wszelka chwała i cześć oddawana Marji jest uwielbieniem Jej Bo­skiego Syna.

Przy Jej pomocy a naszej ustawicznej pracy i my dostaniemy się do tego błogosławionego miej­sca, gdzie Marja króluje, więc uczyńmy w sercach naszych jeden przybytek Jezusowi, a drugi obok niego Matce Najświętszej. Niech więc miłość ku Zbawicielowi i gorąca cześć ku Najśw. Panience zbliża nas ustawicznie do tego pożądanego celu.

Z miłości ku Jezusowi i Matce Najświętszej unikajmy grzechu nie tylko śmiertelnego, lecz nawet powszechnego, popełnionego na zimno, z rozwagą i świadomością. Kamień toczy się z początku po­woli, potem pędzi co raz to szybciej, aż się roz­trzaska; podobnie stałoby się i z naszą cnotą, jeśli nie będziemy nad sobą czuwali. Drobne z początku upadki i grzechy przemienią się w ciężkie występki, o które rozbije się i w gruzy rozsypie całe nasze szczęście wiekuiste.

Jeśli pragniemy podobać się Bogu i Marji, sta­rajmy się ustawicznie o zachowanie czystości serca w myślach, słowach i czynach.

Świat lubuje się w pozorach i starannie trosz­czy się o to, by się w oczach drugich wydawał lepszym, aniżeli jest w istocie, a usilnie zasłania swe rzeczywiste wady i ułomności.

Można w tym względzie wielu ludzi przyrównać do człowieka, który strojną i bogatą zwierzchnią szatą pragnie przed okiem ludzkiem pokryć tro­skliwie łachmany i trudy.
Starajmy się przede wszystkiem o to, byśmy się zawsze podobali Bogu i Panience Świętej, oraz o prawdziwą cnotę, nie zaś jej pozory.
Wtenczas tylko to życie doczesne będzie miało dla nas wielki urok, mimo przykrości i dolegli­wości, jakie od niego są nieodłączne.

Jak podróżnik, utrudzony daleką podróżą, po­ciesza się myślą, że niedługo zobaczy rodzinę, a może ojca i matkę, którzy go z utęsknieniem oczekują, tak i my zwracajmy wśród pielgrzymki życiowej wzrok dusz i serc naszych ku ukochanej naszej Matce Marji z tem silnem i niezłomnem przekonaniem, że nad nami czuwa oko Matki ko­chającej, która pragnie wszystkie Swe dzieci zba­wić i przytulić do Macierzyńskiego Serca.

Dziś bardziej, niż kiedykolwiek, widok złego, które nas stacza, przeraża i zasępia nasz wzrok. Zwracajmyż go więc często do Marji, aby odświe­żyć serca nasze czystemi i niebiańskiemi myślami, Czyż Ona nie jest najczystszą ze stworzeń, naj­świętszą i Bogu najmilszą?

Zbyt słabi jesteśmy, zbyt nieudolni, abyśmy się do Niej wznieść mogli, ale samo zbliżenie się myślą i modlitwą, oraz rozmyślaniem o Jej doskonałościach, już nam zbawienny owoc przyniesie.

Módlmy się więc do Niej codziennie i to nie- tylko w miesiącu maju, ale przez całe życie, przed­stawiajmy Jej liczne nasze potrzeby, a ta nasza Matka ukochana wysłucha nas i poratuje w licz­nych dolegliwościach, albo nam uprosi u Boga dar cierpliwości, wytrwałości i inne łaski, potrzebne do zbawienia.

Pamiętajmy o tem, że nabożeństwo do Marji nie polega na odmawianiu codziennie licznych for­mułek i modlitw pobożnych, lecz na tem, byśmy ustawicznie o Niej pamiętali, starali się o czystość myśli i uczuć, by w życiu naszem nie upłynął ni jeden dzień, w którymbyśmy choć krótką, ale ser­deczną i gorącą modlitwą nie pozdrowili niebios i ziemi Królowej.

Jeśli mamy więcej czasu, pomódlmy się dłużej, mamy go zaś mniej, skróćmy modlitwy do Matki Najśw., ale ich zupełnie nie opuszczajmy, bo nie­długo stałoby się nasze serce nieczułem i zimnem, jak lód względem Tej, która nam była i jest Matką od chrzcielnicy, od zarania życia.

Gdy zaś czcimy Marję, pamiętajmy równocześnie o przestrodze, jaką wypowiedział w znanej nam dobrze pieśni wielki miłośnik i czciciel Marji, oraz niestrudzony misjonarz wśród ludu polskiego, ks. Karol Antoniewicz:

„Biedny, kto Ciebie nie znał od powicia,
I nigdy Twego nie słyszał Imienia,
Lecz ten biedniejszy, kto w rozpuście życia
Stał się niegodnym Twojego wejrzenia”.

By się zaś utrzymać na drodze cnoty, spowia­dajmy się, ile możności co miesiąc, oraz we święta i wigilje przed uroczystością Matki Bożej, wresz­cie miejmy gorące nabożeństwo do Najśw. Sakra­mentu.

W tem ognisku niezrównanej miłości rozgrzejmy oziębłe serca nasze i zapalmy dusze do statecz­nego miłowania Boga i Marji, do mężnego wyzna­wania wiary słowem i czynem.

W końcu jeszcze jedna uwaga. Są ludzie, któ­rzy mniemają, iż wartość modlitw zależy od tego, czy się kto modli do Marji wyborowemi słowy z książki i biadają nad tern, że nie umieją czytać, więc nie mogą uczcić godnie Matki Najświętszej.

Do wszystkich tych trzeba zawołać: „Bądźcie spokojni! Najśw. Marja Panna nie zwraca na to uwagi, czy się kto do Niej modli z książki w złoto oprawnej, czy też na dziesięciu palcach, lecz na to, jakiem sercem się modli“.

Dr. Jakób Egger, sławny badacz języków wschodnich na uniwersytecie w Monasterze, napisał następujące słowa do wszystkich czcicieli Marji, bez różnicy stanu, wieku i wykształcenia: „Znam książkę do modlenia bardzo wygodną, bo nie jest ani za duża, ani za gruba, zmieści się w każdej kieszeni.

Ta książka do modlenia jest również bardzo tania; kto nie ma pieniędzy na droższą książkę do modlenia, niech ją sobie kupi. Jest także i bar­dzo trwała, kartki jej bowiem nie niszczeją tak łatwo.

Starsi ludzie, mający słaby wzrok, mogą uży­wać tej książki do modlenia, można się bowiem z niej modlić bez okularów, nawet w ciemną noc.

Kto się modli z tej książeczki, zostanie nieza­wodnie wysłuchany. Żadna inna książka nie przy­pomina człowiekowi śmierci tak dobitnie, jak ona.

Tej miłej książki nie wypuszczaj nigdy z ręki. A gdy ci już ręka skostnieje, trzymaj ją jeszcze silnie na marach i w cichym grobie, z nią też w ręku stań przed swoim Sędzią!

Książką zaś ową, z której najlepiej możemy wielbić Marję — to różaniec!“

Może zapomnimy nieraz o słowach Litanji do Najśw. Panny, choć każdy chrześcijanin-katolik winien ją znać na pamięć, ale różaniec, poświęcony ręką kapłana, nie powinien nas nigdy opuszczać, bo on jest rzeczywiście bardzo praktycznym mo­dlitewnikiem.

Ubogi może go sobie łatwo nabyć, może go również ślepy używać, a także starzec lub sta­ruszka przesuwać jego ziarnka i odmawiać „Zdro- waśki“ wśród bezsennych nocy, zarówno wędro­wiec w podróży, jak i chory na łożu boleści.

Jedną z ujemnych stron charakteru w naszym narodzie, to chwiejność. Nie brak nam zdolności, oraz szlachetnych porywów do wielkich czynów, brak nam jednak wytrwałości.

Umieliśmy i umiemy dotąd odnosić wielkie zwy­cięstwa nad nieprzyjaciółmi wiary i Ojczyzny, ale gdy chodzi o twórczą pracę, pracę codzienną na zagonie ojczystym, ustaje nasz zapał i staje się podobnym do śniegu wiosennego, który topnieje szybko pod wpływem promieni słonecznych, do kwiecia, które chwilowo okrywa drzewa i sady, ale prędko znika.”

Zamiast być podobnymi do rozłożystego dębu, który opiera się burzom i huraganom, my stajemy się podobni do wiotkiej trzciny, którą wiatr ko- łysze w tę lub ową stronę lub nawet obalana zie­mię. Z tego powodu kurczy się z przerażającą szyb­kością nasz narodowy stan posiadania, a ziemia polska przechodzi w obce ręce,

A jeżeli chwiejność, lekkomyślność i brak wy­trwałości wyrządza nam tak wielką szkodę w spra­wach doczesnych, to co dopiero w sferze ducha nieśmiertelnego ?

Tu brak wytrwałości jest nie tylko rzeczą ka­rygodną, ale wprost grzeszną.

Z tego powodu u nas Polaków jest wielu ka­tolików tylko z imienia, dlatego tak łatwo przyj­muje się pierwsza lepsza nauka, wroga Kościołowi, dlatego tylu Polaków żyje bezmyślnie pod wzglę­dem religijnym, choć z wiarą nie zrywają.

Więc nam się otrząść trzeba stanowczo z tej chwiejności i lekkomyślności, pracować sumiennie i wytrwale na niwie ojczystej, służyć wiernie Bogu przez całe życie i dziecięcą czcią, oraz miłością otaczać naszą ukochaną Matkę, Królowę i Panią.

Kończąc to majowe nabożeństwo, polećmy się Jej przemożnej opiece i wołajmy z głębi wdzięcz­nego i miłującego serca:

,,Twojej opieki błagamy ze łzami,
Królowo Polski, przyczyń się za nami!“ Amen.

z : Nauki Majowe
Opracował
Ks. Józef Wątorek
Seria II
Tarnów  1924

We take processes apart, rethink, rebuild, and deliver them back working smarter than ever before.
0:00
0:00