Na niedługi czas przed Swoją męką i śmiercią udał się Pan Jezus na górę Tabor, wziąwszy ze sobą Piotra, Jakóba i Jana — i przemienił się przed nimi, jak nam opowiada Ewangelja św. Oblicze Zbawiciela zajaśniało, jako słońce, a szaty Jego stały się białe, jak śnieg, po obydwóch zaś stronach ukazał się wielki zakonodawca narodu żydowskiego Mojżesz i prorok Eljasz.
Apostołowie popadli na ten widok w zachwyt niebiański, a Piotr rozradowany odezwał się do Pana Jezusa: ,,Panie, dobrze nam tu być, uczyńmy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eljaszowi jeden“.
W dniu dzisiejszym kończy się tak piękne, a tak rzewne nabożeństwo majowe, które duszom wiernych czcicieli Marji sprowadziło tyle łask i rozweselało serca nasze widokiem niezmiernej chwały, potęgi i mocy Najśw. Marji Panny.
Jak niegdyś Piotr św. na widok Przemienienia Pańskiego zawołał: „Panie, dobrze nam tu być, uczyńmy tu trzy przybytki”, tak i my w rozradowaniu serdecznem zawołajmy w dniu dzisiejszym: „Matko ukochana i Pani nasza, dobrze nam było z Tobą, więc przejęci głęboką miłością i wdzięcznością, pragniemy Ci uczynić w sercach naszych nigdy niemilknący przybytek czci i chwały”.
Wiemy o tem dobrze, że w niebie zajmuje Boga-Rodzica Dziewica obok tronu Bożego najbliższe miejsce, wywyższona ponad chóry anielskie, przyodziana blaskiem najwyższej czci i chwały.
Więc nic dziwnego, że największą radością i pragnieniem dusz i serc katolickich jest wychwalać Marję, błogosławić Ją, śpiewać ku Jej czci hymny radosne, bo wiemy o tem dobrze, że wszelka chwała i cześć oddawana Marji jest uwielbieniem Jej Boskiego Syna.
Przy Jej pomocy a naszej ustawicznej pracy i my dostaniemy się do tego błogosławionego miejsca, gdzie Marja króluje, więc uczyńmy w sercach naszych jeden przybytek Jezusowi, a drugi obok niego Matce Najświętszej. Niech więc miłość ku Zbawicielowi i gorąca cześć ku Najśw. Panience zbliża nas ustawicznie do tego pożądanego celu.
Z miłości ku Jezusowi i Matce Najświętszej unikajmy grzechu nie tylko śmiertelnego, lecz nawet powszechnego, popełnionego na zimno, z rozwagą i świadomością. Kamień toczy się z początku powoli, potem pędzi co raz to szybciej, aż się roztrzaska; podobnie stałoby się i z naszą cnotą, jeśli nie będziemy nad sobą czuwali. Drobne z początku upadki i grzechy przemienią się w ciężkie występki, o które rozbije się i w gruzy rozsypie całe nasze szczęście wiekuiste.
Jeśli pragniemy podobać się Bogu i Marji, starajmy się ustawicznie o zachowanie czystości serca w myślach, słowach i czynach.
Świat lubuje się w pozorach i starannie troszczy się o to, by się w oczach drugich wydawał lepszym, aniżeli jest w istocie, a usilnie zasłania swe rzeczywiste wady i ułomności.
Można w tym względzie wielu ludzi przyrównać do człowieka, który strojną i bogatą zwierzchnią szatą pragnie przed okiem ludzkiem pokryć troskliwie łachmany i trudy.
Starajmy się przede wszystkiem o to, byśmy się zawsze podobali Bogu i Panience Świętej, oraz o prawdziwą cnotę, nie zaś jej pozory.
Wtenczas tylko to życie doczesne będzie miało dla nas wielki urok, mimo przykrości i dolegliwości, jakie od niego są nieodłączne.
Jak podróżnik, utrudzony daleką podróżą, pociesza się myślą, że niedługo zobaczy rodzinę, a może ojca i matkę, którzy go z utęsknieniem oczekują, tak i my zwracajmy wśród pielgrzymki życiowej wzrok dusz i serc naszych ku ukochanej naszej Matce Marji z tem silnem i niezłomnem przekonaniem, że nad nami czuwa oko Matki kochającej, która pragnie wszystkie Swe dzieci zbawić i przytulić do Macierzyńskiego Serca.
Dziś bardziej, niż kiedykolwiek, widok złego, które nas stacza, przeraża i zasępia nasz wzrok. Zwracajmyż go więc często do Marji, aby odświeżyć serca nasze czystemi i niebiańskiemi myślami, Czyż Ona nie jest najczystszą ze stworzeń, najświętszą i Bogu najmilszą?
Zbyt słabi jesteśmy, zbyt nieudolni, abyśmy się do Niej wznieść mogli, ale samo zbliżenie się myślą i modlitwą, oraz rozmyślaniem o Jej doskonałościach, już nam zbawienny owoc przyniesie.
Módlmy się więc do Niej codziennie i to nie- tylko w miesiącu maju, ale przez całe życie, przedstawiajmy Jej liczne nasze potrzeby, a ta nasza Matka ukochana wysłucha nas i poratuje w licznych dolegliwościach, albo nam uprosi u Boga dar cierpliwości, wytrwałości i inne łaski, potrzebne do zbawienia.
Pamiętajmy o tem, że nabożeństwo do Marji nie polega na odmawianiu codziennie licznych formułek i modlitw pobożnych, lecz na tem, byśmy ustawicznie o Niej pamiętali, starali się o czystość myśli i uczuć, by w życiu naszem nie upłynął ni jeden dzień, w którymbyśmy choć krótką, ale serdeczną i gorącą modlitwą nie pozdrowili niebios i ziemi Królowej.
Jeśli mamy więcej czasu, pomódlmy się dłużej, mamy go zaś mniej, skróćmy modlitwy do Matki Najśw., ale ich zupełnie nie opuszczajmy, bo niedługo stałoby się nasze serce nieczułem i zimnem, jak lód względem Tej, która nam była i jest Matką od chrzcielnicy, od zarania życia.
Gdy zaś czcimy Marję, pamiętajmy równocześnie o przestrodze, jaką wypowiedział w znanej nam dobrze pieśni wielki miłośnik i czciciel Marji, oraz niestrudzony misjonarz wśród ludu polskiego, ks. Karol Antoniewicz:
„Biedny, kto Ciebie nie znał od powicia,
I nigdy Twego nie słyszał Imienia,
Lecz ten biedniejszy, kto w rozpuście życia
Stał się niegodnym Twojego wejrzenia”.
By się zaś utrzymać na drodze cnoty, spowiadajmy się, ile możności co miesiąc, oraz we święta i wigilje przed uroczystością Matki Bożej, wreszcie miejmy gorące nabożeństwo do Najśw. Sakramentu.
W tem ognisku niezrównanej miłości rozgrzejmy oziębłe serca nasze i zapalmy dusze do statecznego miłowania Boga i Marji, do mężnego wyznawania wiary słowem i czynem.
W końcu jeszcze jedna uwaga. Są ludzie, którzy mniemają, iż wartość modlitw zależy od tego, czy się kto modli do Marji wyborowemi słowy z książki i biadają nad tern, że nie umieją czytać, więc nie mogą uczcić godnie Matki Najświętszej.
Do wszystkich tych trzeba zawołać: „Bądźcie spokojni! Najśw. Marja Panna nie zwraca na to uwagi, czy się kto do Niej modli z książki w złoto oprawnej, czy też na dziesięciu palcach, lecz na to, jakiem sercem się modli“.
Dr. Jakób Egger, sławny badacz języków wschodnich na uniwersytecie w Monasterze, napisał następujące słowa do wszystkich czcicieli Marji, bez różnicy stanu, wieku i wykształcenia: „Znam książkę do modlenia bardzo wygodną, bo nie jest ani za duża, ani za gruba, zmieści się w każdej kieszeni.
Ta książka do modlenia jest również bardzo tania; kto nie ma pieniędzy na droższą książkę do modlenia, niech ją sobie kupi. Jest także i bardzo trwała, kartki jej bowiem nie niszczeją tak łatwo.
Starsi ludzie, mający słaby wzrok, mogą używać tej książki do modlenia, można się bowiem z niej modlić bez okularów, nawet w ciemną noc.
Kto się modli z tej książeczki, zostanie niezawodnie wysłuchany. Żadna inna książka nie przypomina człowiekowi śmierci tak dobitnie, jak ona.
Tej miłej książki nie wypuszczaj nigdy z ręki. A gdy ci już ręka skostnieje, trzymaj ją jeszcze silnie na marach i w cichym grobie, z nią też w ręku stań przed swoim Sędzią!
Książką zaś ową, z której najlepiej możemy wielbić Marję — to różaniec!“
Może zapomnimy nieraz o słowach Litanji do Najśw. Panny, choć każdy chrześcijanin-katolik winien ją znać na pamięć, ale różaniec, poświęcony ręką kapłana, nie powinien nas nigdy opuszczać, bo on jest rzeczywiście bardzo praktycznym modlitewnikiem.
Ubogi może go sobie łatwo nabyć, może go również ślepy używać, a także starzec lub staruszka przesuwać jego ziarnka i odmawiać „Zdro- waśki“ wśród bezsennych nocy, zarówno wędrowiec w podróży, jak i chory na łożu boleści.
Jedną z ujemnych stron charakteru w naszym narodzie, to chwiejność. Nie brak nam zdolności, oraz szlachetnych porywów do wielkich czynów, brak nam jednak wytrwałości.
Umieliśmy i umiemy dotąd odnosić wielkie zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi wiary i Ojczyzny, ale gdy chodzi o twórczą pracę, pracę codzienną na zagonie ojczystym, ustaje nasz zapał i staje się podobnym do śniegu wiosennego, który topnieje szybko pod wpływem promieni słonecznych, do kwiecia, które chwilowo okrywa drzewa i sady, ale prędko znika.”
Zamiast być podobnymi do rozłożystego dębu, który opiera się burzom i huraganom, my stajemy się podobni do wiotkiej trzciny, którą wiatr ko- łysze w tę lub ową stronę lub nawet obalana ziemię. Z tego powodu kurczy się z przerażającą szybkością nasz narodowy stan posiadania, a ziemia polska przechodzi w obce ręce,
A jeżeli chwiejność, lekkomyślność i brak wytrwałości wyrządza nam tak wielką szkodę w sprawach doczesnych, to co dopiero w sferze ducha nieśmiertelnego ?
Tu brak wytrwałości jest nie tylko rzeczą karygodną, ale wprost grzeszną.
Z tego powodu u nas Polaków jest wielu katolików tylko z imienia, dlatego tak łatwo przyjmuje się pierwsza lepsza nauka, wroga Kościołowi, dlatego tylu Polaków żyje bezmyślnie pod względem religijnym, choć z wiarą nie zrywają.
Więc nam się otrząść trzeba stanowczo z tej chwiejności i lekkomyślności, pracować sumiennie i wytrwale na niwie ojczystej, służyć wiernie Bogu przez całe życie i dziecięcą czcią, oraz miłością otaczać naszą ukochaną Matkę, Królowę i Panią.
Kończąc to majowe nabożeństwo, polećmy się Jej przemożnej opiece i wołajmy z głębi wdzięcznego i miłującego serca:
,,Twojej opieki błagamy ze łzami,
Królowo Polski, przyczyń się za nami!“ Amen.
z : Nauki Majowe
Opracował
Ks. Józef Wątorek
Seria II
Tarnów 1924