W niebezpieczeństwie śmierci

W niebezpieczeństwie śmierci

W niebezpieczeństwie śmierci

z – Chorągiew Maryi – Miesięcznik Arcybractwa Matki Nieustającej Pomocy sierpień  1938
Pewnego razu zawołani kapłana do chorej, w nagłym wypad­ku, prawie konającej. Spieszy kapłan jak tylko może, by nie stracić chwilki czasu. Przyjeżdża i zastaje chorą już nieprzytomną prawie ostatni oddech oddającą. Wzbudzić żal za grzechy już niemożliwe, bo leży jak kłoda. Stojąca przy niej osoba opowiada, że umiera­jąca bardzo wyglądała księdza, ale ponieważ śmierć szybkim kro­kiem się zbliżała, więc, nie doczekała się za przytomności. Ale zmó­wiłam z nią modlitwę do św. Tereni. Kapłan uspokoił się, ponieważ w umierającej rozpoznał kobietę, która cztery dni temu przyszła do kościoła i prosiła o spowiedź, ponieważ spodziewała się cho­roby przy ósmym już dziecku, więc chce być pewną na wszelki wy­padek. Wyspowiadała się z wielkim namaszczeniem jakby wyraźnie przeczuwała, że ta spowiedź będzie już ostatnia, chociaż po ludzku mówiąc nie było bliskiego niebezpieczeństwa. Poleciła się modlitwom i pożegnała się z kapłanem Przystąpiła pobożnie do Komunii św. i poszła do domu. W cztery dni potem ten sam kapłan rozpoznał ją umierającą, nieprzytomną i udzielił jej Ostatniego Namaszczenia i stojąc przy jej łożu, odmawiał modlitwy za konających. Jak to do­brze jest zawczasu zabezpieczyć się na wypadek śmierci. Jak uspo­koił się ów kapłan, kiedy zobaczył, że ta osoba przed czterema dniami się spowiadała. Dlatego też z lekkim sercem udzielił jej Ostatnich Sakramentów. Jak byłoby nieprzyjemnie przyjechać za późno do jakiejś osoby, która może dawno nie była do spowiedzi.

Jak powinni byli obecni przy chorej zachować się, zanim kapłan przyjechał, by ją zaopatrzyć? Nie wiedzieli oni, że była w tych dniach do spowiedzi.

Przypuśćmy, że bvłaby w grzechu ciężkim. Wówczas powinni byli z nią wzbudzić akt doskonałego żalu za grzechy i doskonałej miłości ku Bogu. Modlitwa do św. Teresy tutaj nie wystarczyłaby, ponieważ człowiek w stanie grzechu ma się zwrócić do Boga w do­skonałej skrusze i pragnąć wyspowiadać się przed kapłanem. Tylko w takim razie dostępuje odpuszczenia grzechów bez spo­wiedzi. Wówczas pragnienie zastępuje mu spowiedź, jeżeli tylko doskonale żałuje.

Wiec choćby kapłan całkiem się spóźnił, mimo to człowiek byłby zbawiony, chociażby miał na sumieniu grzechy ciężkie, po­nieważ każdy żal doskonały odpuszcza grzechy już w tej chwili, kie­dy się go wzbudza. Gdyby jednak tego żalu nie wzbudził, ale modlił się tak zwyczajnie do św. Teresy, jak to było w naszym wypadku, to grzechy jego nie byłyby odpuszczone, ponieważ nie było tam żalu i człowiek nie byłby zbawiony. To samo można powiedzieć, gdyby wzbudzał żal tylko niedoskonały, jakim jest np. żal, że się zasłużyło na piekło. W takim żalu grzechy się nie odpuszczają. Zatem trzeba było z ową chorą wzbudzić doskonały żal za grzechy a mianowicie, żałuję nie tylko dlatego, żem na piekło zasłużył, i niebo utracił, ale, żem zni. ważył Majestat Buski, obraził Boga swe najwyższe dobro. W takim wypadku gdyby umierająca była miała nawet i ciężkie grzechy na sumieniu i kapłan byłby się całkiem spóźnił, przejeżdżając już po jej skonaniu to i tak byłoby dobrze. Gdyby zaś modliła się tylko do św. Teresy, to mogłoby być niewystarczające i grzechy nie byłyby odpuszczone, dusza nie byłaby zbawiona.

Gdyby jednak po obudzeniu niedoskonałego żalu za grzechy, po pragnieniu spowiedzi kapłan przyjechał, i choćby chora była całkiem nieprzytomna, ale żyła jeszcze, i dostała Sakrament Ostat­niego namaszczenia, to już wszystko byłoby dobrze, ponieważ każdy sakrament odpuszcza grzechy, jeżeli tylko człowiek jego przyjęciu się nie sprzeciwia i nie chce dobrowolnie nadal trwać w grzechu ciężkim. W takim wypadku Sakrament Olejów św. ma taki sam skutek, jak spowiedź odprawiona w przytomności. Wtedy wszystko jest dobrze.

Dlatego też jeżeli się zdarzy jaki nagły wypadek, wówczas wszyscy obecni powinni najpierw i przede wszystkim o tym pa­miętać. żeby o ile możności z chorym wzbudzić akt żalu doskona­łego i powtarzać go z nim kilka razy, ponieważ choremu może nawet na myśl nie przyjdzie aby go wzbudzić, gdyż jest zanadto zaskoczony swoim wypadkiem. A choćby mu i przyszło na pamięć, to jednak trzeba mu dopomóc ponieważ będąc bardzo słabym, nie może już dłużej samodzielnie myśleć, może te myśli ciągle się mu przerywają, że nie potrafi uformować całego zdania. Kiedy zaś inny podtrzymuje mu. ciąg myśli, jakie są potrzebne do doskonałego żalu, wówczas może łatwo za nim iść i tak wzbudzić akt żalu. W ten sposób odda mu się nieocenioną przysługę.

Prawda, że w takich wypadkach wszyscy tracą głowę, i każdy myśli żeby chorego ratować, ale często działają w nieświadomości, nie wiedząc w ogóle, jakie są potrzeby i obowiązki duchowe. Jeżeli swoi o tym nie pamiętają, to niech taka obca osoba o tym pomyśli.. Na obcego bowiem nie zrobiło to takiego wrażenia, dlatego łatwiej mu o zimną krew.

Ile to razy zdarzało się, że w nagłych wypadkach zamiast myśleć o tych rzeczach najważniejszych dla całej wieczności, wcale się o nich nie pamięta, ale myśli się tylko p tym, jakby ratować życie doczesne i posyła się najpierw po lekarza, podczas gdy tu nagli po księdza. I tak staje się, że lekarz przyjedzie, zrobi zastrzyk, ale mimo to chory umrze bez kapłana A w takim razie co się stało z duszą? Bóg Najwyższy raczy wiedzieć. Trzeba najpierw myśleć  o księdzu a potem dopiero o lekarzu, ponieważ dusza jest nieskończenie ważniejsza od ciała. Kiedy się zabezpieczy jej wieczne zbawienie, wówczas można spokojnie myśleć o ratowaniu życia doczesnego.

W ogóle najlepszą przysługę oddaje się choremu i umierają­cemu, jeżeli się mu dopomaga w jakikolwiek sposób do wzbudza­nia aktów miłości i żalu doskonałego. Przez to bowiem przyczynia się nie tylko do odpuszczenia grzechów, ale nadto pomaga mu się do odpokutowania kar za grzechy, które musiałby odbywać w czyść­cu. Każdy akt skruchy i doskonałej miłości zbliża do Boga i gładzi winy i kary. Można to czynić w rozmaity sposób, by cho­ry mógł łatwo i ochotnie podnosić swą duszę do Boga w poko­rze, skrusze i miłości.

W ogóle dla każdego człowieka jest to najważniejszą rzeczą, by w ciągu życia, w każdej okoliczności, we dnie i kiedy się w nocy przebudzi, wstaje rano, wzbudzał te akty skruchy i miłości, ponieważ są one najważniejsze i najskuteczniejsze, by wysoko po­stąpić w oczyszczaniu swej duszy i w miłości Bożej. Jeżeli kto za życia do tego się przyzwyczai, wówczas jeszcze łatwiej przyjdzie mu to w chwil, jakiego nieszczęścia, niebezpieczeństwa i w go­dzinę śmierci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

We take processes apart, rethink, rebuild, and deliver them back working smarter than ever before.
0:00
0:00