3. września – Św. Piusa X Papieża Wyznawcy
Fragment kazania Ks. Rafała Trytka
z XV Niedzieli po Zesłaniu Ducha Św.
Św. Pius X znany był z tego, że Jego życie całe życie było życiem miłosierdzia. Jako kapłan, jako biskup, jako patriarcha Wenecji posuwał się nieraz aż do zastawiania rzeczy kościelnych, własnych szat czy elementów szat biskupich po to, by wspomóc wiernych. Ale jego miłosierdzie sięgało o wiele dalej, o wiele bardziej przemyślane i o wiele szlachetniejsze. Bo Giuseppe Melchiore Sarto (Józef Melchior Sarto ) był tym, który przede wszystkim dbał o żywienie dusz Wiarą katolicką, oddawał się z największą możliwą gorliwością posłudze chorym, chociażby była to groźna zaraza, w nauczaniu katechizmu. I oddawał się również z największym możliwym wkładem, największą gorliwością, Liturgii, śpiewowi kościelnemu, zwłaszcza dążąc do tego, by śpiew liturgiczny, śpiew Kościoła, był jak najpiękniejszy, jak najczystszy. Był on tym, który już jako papież starał się powrócić do chorału gregoriańskiego i w ogóle do czystych zasad liturgicznych. Starał się również tak zreformować rubryki Brewiarza, to zdążył zrobić przed swoją śmiercią. Jego reforma Brewiarza to są lata 1911-1914, by jak najlepiej dostosować je do owszem, i do słusznych wymagań czasów współczesnych.
Był to też ten święty, który już jako papież szczególnie zwalczał herezję modernizmu, uznając ją za ” ściek, zbiorowisko wszystkich herezji”. Bo modernizm pochodził z subiektywnej, współczesnej, zwłaszcza niemieckiej filozofii, która podważała obiektywizm poznania i obiektywizm naszej Religii. Sprowadzała religię do czegoś subiektywnego, do osobistych przeżyć, do jakby osobistego Boga, który każdemu może mówić w duszy coś, co jest niedorzeczne, coś, co jest wewnętrznie sprzeczne, co jest sprzeczne z tym, co słyszeliśmy z ambony, z ust katolickich papieży. I św. Pius x bardzo dobrze rozpoznał to, że współczesny modernizm jest największym wyzwaniem dla Wiary, ponieważ podmywa sam fundament wiary, jaką jest obiektywizm Objawienia. To, że wiara pochodzi ze słuchania, z tego, co przekazał nam Kościół Święty, a co otrzymał z ust, z rąk Apostołów, a co jest depozytem zawartym w Kościele od czasów naszego Pana Jezusa Chrystusa, jest Jego testamentem, spadkiem po Nim, Jego słowami, Jego czynem, czynami, Jego mocą, Jego uświęceniem, Jego sakramentami, Jego prawdziwym Kościołem.
Stąd też nic dziwnego, że moderniści podważali jedyną zbawczość Kościoła katolickiego, twierdząc, że różne sekty niekatolickie mogą być również same z siebie narzędziami zbawienia. Ten heretycki ekumenizm znalazł swoje ujście w dokumentach Soboru Watykańskiego II i po nim znalazł również swoje odbicie w hetero praktykach modernistów z tymi najwyżej postawionymi, którzy błędnie uznawani byli za papieży, a którzy gorszyli wiernych, uczestniczeniem w fałszywych obrządkach, dozwalaniem na nie w katolickich świątyniach, jak chociażby w Asyżu ze słynnym posążkiem buddy postawionym na tabernakulum, w 1986 roku. Moderniści byli też tymi, którzy otrzymywali znaki fałszywych religii, jak tenże Wojtyła w Indiach otrzymał znak Tilak. Moderniści twierdzili niejednokrotnie, że Żydzi mają własną, odrębną ścieżkę zbawienia, że są naszymi starszymi braćmi w wierze, że prawosławie to są nasze kościoły siostrzane. Co jest fundamentalną nieprawdą. Św. Pius X gorzejąc o chwałę Bożą, o czystość nauki, by chronić wiernych posuwał się do usuwania profesorów z katolickich seminariów uniwersytetów, by nie mogli oni sączyć trucizny modernizmu w łonie Kościoła. Posuwał się do tego, że korzystał z posługi czy też z pomocy Sodalitium Pianum – Sodalicium Św. Piusa V, takiej można by rzec tajnej policji katolickiej, która zajmowała się trzebieniem i śledzeniem, trzebieniem modernistów. I dzięki nim między innymi święty Pius X wiedział, kogo tępić, kogo wyrzucać. Przysięga antymodernistyczna również pochodzi od niego. Ta przysięga, w której duchowni zobowiązywali się chyba subdiakonatu. /…/czyli odrzucenie wszystkich modernistycznych zasad, które polegały na fałszowaniu Religii, jej obiektywności, jej obiektywizmu. Dlatego ci, którzy w latach 60. przyjęli modernizm, ogłosili go na Soborze Watykańskim II byli krzywoprzysięzcami. Oni wiedzieli, czym jest modernizm. Wiedzieli, pod czym się podpisują, podpisując dokumenty Soboru Watykańskiego II. Jeśli tych dokumentów, swoich podpisów właściwie nie odwołali, to umarli wszyscy jako ci, którzy umarli jako fałszerze wiary. Być może niektórzy nie do końca wiedzieli, co podpisują. To jest tak, że można być biskupem i niewiele wiedzieć. Byli tacy przed soborem.
Natomiast z biegiem lat interpretacja Soboru Watykańskiego II była oczywista. Była coraz bardziej oczywista w swojej brzydocie, w swym złu. Montini – Paweł VII interpretował Sobór Watykański II w taki sposób, że przemienił ryty sakramentów na kształt i podobieństwo nowej ekumeniczno-modernistycznej religii. To on zniósł ekskomuniki nałożone na prawosławnych w 1973, w 1973 nawiązał ekumeniczne kontakty z tak zwanym Kościołem Koptyjskim. Swoją drogą ostatnio (koptowie) zerwali ekumeniczny dialog z Watykanem, ponieważ Bergoglio poszedł tak daleko ze swoim modernizmem, że poprzez swoją faktyczną lub nawet otwartą akceptację homoseksualizmu spowodował to, że Koptowie uznali, że nie mogą już prowadzić dialogu ekumenicznego z neo Watykanem. To jest neo Watykan. Nie dajmy sobie wmówić, że ci, którzy zasiadają na Watykanie, którzy okupują Stolicę Apostolską, mają światło Ducha Świętego, są prawdziwymi sukcesorami, następcami św. Piotra i zastępcami Chrystusa na ziemi. Gdyby tak było, to by Chrystus użyczył swoich ust, mówił swoje słowa, wypowiadał swoje słowa. On jest Prawdą. Przez Bergoglio. No nie do pomyślenia! Mylić usta Bergoglio z ustami Chrystusa, w którym nie było żadnego fałszu, żadnego kłamstwa, żadnej przesady, żadnego zwodzenia. A Bergoglio to jest wielki zwodziciel, wielkie zwodziciel. Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Mamy takie polskie przysłowie i ono jak ulał pasuje do Bergoglio. Oczywiście moderniści mają taki ornat jaki mają i mszę jaką mają. Niemniej jednak odbywa się to pod auspicjami, pod szyldem Kościoła katolickiego. To wielkie zwiedzenie ponad miliarda osób na świecie, które uznają się za rzymskich katolików, którzy prawnie może takimi są, ale są bardzo zwiedzeni i de facto wyznają inną wiarę niż Rzymsko-katolicka. Wiarę sfałszowano do głębi. Zniszczono taką wiarę, (i stworzono taka)która sama z siebie nie daje zbawienia. Musimy odrzucić modernizm tak jak robił to Święty Pius X, z taką ewangeliczną mocą.
Święty Pius X w ogóle okazał być się jako tercjarz franciszkański prawdziwym tercjarzem, synem świętego Franciszka z Asyżu. Wiedział, że uniezależnienie się od rzeczy tego świata, choćby od rzeczy materialnych, jest konieczne, by zachować niezależność w obecnych czasach Kościoła katolickiego. By liberalny, antyklerykalny, antykatolicki rząd Republiki Francuskiej chciał wprowadzić prawo, które w taki sposób fałszowały instytucje Kościoła, że nie byłby on już Kościołem katolickim, gdy większość bodaj biskupów francuskich zgadzała się z tymi planami bezbożnej Republiki Francuskiej.
Święty Pius X odrzucił z całą mocą tą umowę z Republiką, z jej rządem. Gdy mu niektórzy zwracali uwagę, że oznacza to wydziedziczenie Kościoła z jego majątku Św. Pius X, absolutnie się tym nie przejął. Nawet z typowym dla siebie humorem powiedział, że arcybiskupem Paryża zrobi jakiegoś franciszkanina, który sobie wyżebrze swoje utrzymanie na ulicy. Czystość Kościoła, jego zasady były dla niego tak ważne, że nie zawahał się opuścić czy zaryzykować utratą całego majątku Kościoła w całej Francji. Tych wszystkich wspaniałych świątyń, wspaniałych katedr sięgających nieba, zbudowanych przez dawnych pobożnych Francuzów na większą chwałę Boga i dla zbawienia dusz. Św. Pius X wiedział, że te wszystkie budynki, całe majątki będą niczym, jeśli instytucja Kościoła zostanie wewnętrznie sfałszowana, jeżeli zasady katolickie będą sfałszowane. I wolał to zaryzykować. Efekt był znakomity, bo Kościół katolicki stanął murem za św. Piusem X. Wstrząsnął, otrząsnął się z tych dywagacji światowych, jak tu kolaborować ze światem ! I spowodowało to taką wielką odnowę katolicyzmu francuskiego. Można powiedzieć ostatni raz w historii Francja okazała się godna swojego imienia. Okazało się arcy chrześcijańskim Królestwem Maryi Niepokalanej i Chrystusa Króla.
I Francuzi stanęli na wysokości zadania. Między innymi wyrażało się to w posyłaniu tysięcy misjonarzy na cały świat, którzy przepowiadali Słowo Boże w tej nie sfałszowanej najczystszej formie.
Św. Pius X który zmarł 20 sierpnia 1914 roku, zmarł już po wybuchu I wojny światowej Ale zanim się ona jeszcze zaczęła, w czerwcu 1914 roku widział, co się dzieje. Mówił już o wojnie do swoich bliskich. Wiedział co się dzieje i płakał nad tym, co się będzie działo, wiedząc, że I wojna światowa jest tak zorganizowana i zaplanowana, żeby obalić porządek chrześcijański w Europie, by obalić wszystkie katolickie jeszcze monarchie, by Kościół nie miał oparcia w żadnych już instytucjach państwowych. To się w okresie międzywojennym stało. Nastąpił pewnego rodzaju nawrót modernizmu. Moderniści, jak to wilki w owczej skórze dostosowali się do tego, co im się stało. Wiedzieli, że już nie mogą reagować, nie mogą infiltrować Kościoła tak otwarcie i tak zuchwale, jak to do tej pory czynili. Zaczęli infiltrować ruch liturgiczny, ruch biblijny. Zaczęli jeszcze w latach 30. dominować w komisji biblijnej. Zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy. Zaczęto najbardziej racjonalistyczne interpretacje Pisma Świętego uznawać, pomimo że papieżem był Pius XI. Ale wiadomo, że Ojciec Święty nie potrafi skontrolować wszystkich instytucji. I przed II wojną światową zaczęto już odprawiać Msze święte „przodem do ludu”. Takie praktyki były choćby w krajach niemieckich, ale nie tylko. To była zapowiedź tego, co stanie się po II wojnie światowej. I druga wojna światowa, która też była bez dwóch zdań zaplanowana i przeprowadzona w ten sposób, by resztki chrześcijaństwa zniszczyć, spowodowało to, że papież miał do powiedzenia jeszcze mniej. Pius XII został papieżem w przededniu II wojny światowej, w marcu 1939 roku. I po II wojnie światowej mógł tylko łagodzić skutki. Być może jego cechy charakterologiczne nie były tymi, które były najlepsze na tamte czasy. Św. Pius X to był twardy chłop, który wiedział, jak się z modernistami postępuje. Pius XII był z tak zwanej czarnej arystokracji, czyli tej około kościelnej, rzymskiej. Był człowiekiem choćby z wyglądu można powiedzieć o eterycznej naturze. Nie miał tej mocy, ale też nie miał aż tylu ludzi na których mógł polegać, którym mógł zaufać w pobliżu siebie.
Wokół niego kręcili się tacy ludzie jak: Montini, Roncalli – przyszli pseudopapieże Soboru Watykańskiego II. Roncalli zwołał Sobór Watykański II, a Montini jako Paweł VI przeprowadził Sobór Watykański II i wprowadził w struktury Kościoła modernizm, ekumenizm, wolność religijną, fałszywy pokój, pacyfizm etc. etc. etc. Z drugiej strony Pius XII był też tym papieżem, który widząc co się dzieje zabezpieczał Kościół jak tylko mógł – prawdziwą doktryną. On potępił ekscesy ruchu liturgicznego encykliką Mediator Dei. Potępił też ekscesy neomodernizmu tak jak. zresztą Pius XI potępił ekumenizm w Mortalium Animos etc. I był też tym papieżem. Pius XII był tym papieżem, który najpierw beatyfikował 3 czerwca 1951 roku kardynała Sarto – św. Papieża, a po trzech zaledwie latach, wobec ewidentnych cudów, (to nie były cuda wianki, które znamy z procesu beatyfikacyjnego i kanalizacyjnych, współczesnych, posoborowych, posoborowych kanonizacji i beatyfikacji. To były prawdziwe cuda). I Pius XII po ewidentnych kolejnych cudach czynionych z nieba przez św. Piusa X kanonizował go 29 maja 1954 roku, dając nam go za przykład, jak mamy walczyć z modernizmem integralnie, całościowo i z otwartą przyłbicą, tak, żeby każdy wiedział i żeby cały świat wiedział, że nie mamy nic wspólnego ze zdrajcami Chrystusa, ze złodziejami, z fałszerzami takimi jak: Bergoglio, którzy chyba coraz bardziej już zamieniają się w takich bezpośrednich już namiestników, czy też przygotowujących przyjście Antychrysta.
Warto jest po prostu otworzyć usta i głosić, gdzie jest Prawda i gdzie jest fałsz. Nie wystarczy głosić prawdy, ale też demaskować wszystkich tych zwodzicieli, którzy często z uśmiechniętą twarzą fałszują wiarę katolicką, głoszą fałszywe miłosierdzie, fałszywe miłosierdzie, które neguje piekło, tak jak Bergoglio negował Piekło. Którzy negują jedyną zbawczość Kościoła tego, że praktykowanie cnót chrześcijańskich jest koniecznie potrzebne, abyśmy byli w Kościele katolickim. Takimi żywymi płomieniami Chrystusa działającymi w nas, by nasze czyny były pełne zasług, byśmy modląc się i czyniąc pokuty, mogli być też przydatni dla innych, dla wiernych, dla tych, którzy są wokół nas, by widzieli w nas te promienie słońca, kim jest Chrystus, że przebijają się one przez nas i oświetlają ten świat z Jego urokami –
Najświętsza Maryja Panna jest tą, która zgniotła głowę szatana, która rozgromiła wszystkie herezje jak do tej pory. Tak będzie do końca świata. W Niej nie ma fałsz, Nie ma nieprawdy. Jest absolutna miłość i posłuszeństwo Bogu i Jego Słowu. Jest współcierpienie z Chrystusem. Ona nigdy nie zdradzi krzyża. Nigdy nie ucieknie spod krzyża. Nigdy nie będzie wierzyła w inne zbawienie niż to, które dał światu ludzkości jej Syn. Zatem niech Panna wierna, Najświętsza Maryja Panna nas strzeże, niech nas zachowuje, ale też obdarza tą chrześcijańską radością, tym, byśmy się tak przesadnie nie przejmowali naszymi cierpieniami. Bo to jest coś, co może nas przytłoczyć. Byśmy nasze cierpienia ofiarowali, ofiarowali z Panem Jezusem Bogu na chwałę Bogu Ojcu, na chwałę, by były one dla naszego pożytku, dla naszego zbawienia, dla pożytku dusz wiernych, zmarłych i dla pożytku całego Kościoła Świętego rzymsko katolickiego, jedynej Arki zbawienia
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.